Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 204.jpeg

Ta strona została przepisana.

Kilka padło tysięcy Turków, że posiłku
Nie mieli; i Chodkiewicz dzień widząc na schyłku,
Obraca z pola wojsko, a że słońce gasło,
Każe zwyczajne trąbić po majdanie hasło.
Po które gdy się chłopcy i ciurowie schodzą,
Dawny to u nich zwyczaj, że się za łby wodzą,
Hałas czynią w obozie, na co część przez szpary
Patrzał, część nie mógł radzić i Chodkiewicz stary,
Chociaż na nich piechota rozsadzona strzegła,
I hajduki wybiwszy ta ćma się rozbiegła.
Więc, że jeszcze turecki zastęp w miejscu stoi;
Bo go nie zwodzą aż się Osman uspokoi,
Który się niesłychanie na umyśle miesza,
Że mu się ta potrzeba nie udała piesza;
Tedy on niezliczony tłum zuchwałych ciurów,
Rożnów, kijów nabrawszy, rohatyn, kosturów,
Bieży w pole, o jaka sromotna zniewaga!
Samym wrzaskiem tak one wielkie wojska strwaga,
Że uciekli i że się sami z sobą gnietli,
A rózgąby ich byli i kańczugiem zmietli.
Widząc to luźna czeladź i dorośli chłopi,
Że przed dziećmi ucieka, że się Turczyn stropi,
Suną się krzycząc z wałów, bieżą do nich wskoki,
A hetmani patrzący dzierżą się za boki;
W ostatku się i boją, aby im nie wzięli
Tyłu Turcy i razem w tabor nie wgarnęli.
Przeto pułkom, na nocną które wyszły strażą,
Pomknąć się w pole daléj za niemi rozkażą;
Ale ci skoro pogan w placu nie zastaną,
Tam się wszyscy skupiwszy szykiem sobie staną,
A Turcy się w obozach mieszają jak mrówki,
Boją się niespodzianéj na się samołówki,
Działa toczą i trwogę na wsze strony głoszą,
Na chłopców, którzy skoro do kupy poznoszą
Zawoje, dzid ułomki, szable oberwane,
Strzały, łuki i insze rzeczy odbieżane,
Jako więc pospolicie bywa to w nacisku,
Sprawą sobie, ku swemu idą stanowisku,
Wypaliwszy kto miał czém na tryumf wesoły;
Toż ożyli poganie, którzy zdechli wpoły.