Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 222.jpeg

Ta strona została przepisana.

I z twarzy się nie będą mogli znać i z hasła.
W janczarach ich potęga zawisnęła, i ci,
Dosyć ich mało było, na poły wybici.
Dzida pieszo nie służy; nie dosiędą koni,
Czyby siodła, czy suknie wprzód macać czy broni?
Co wiedzieć? gdzie się udać wypadszy z pościele,
Trudno poznać, gdzie swoi, gdzie nieprzyjaciele;
Żadnéj tam gotowości, już to rzecz jest pewna,
Żadnéj nie masz przestrogi, śpią wszyscy jak drewna.
Z czem nam się ofiarują, nie lutując pracy,
I chcą chętnie przodkować Polakom Kozacy.
Działa naprzód ubiegą i nic nie opożdżą
Gdy je albo obrócą, albo je zagwożdżą,
Razem styrty zapalą i z beczkami prochy
I tym ogniem strwożone zaślepią pieszczochy.
Tedy łby rozespane dźwignąwszy od betu,
Mają naszym żołnierzom dotrzymać impetu?
Przed któremi choć we dnie, choć w polu, choć w kupie
Pierzchają, i trup pada sromotnie na trupie.
Nie żelaza, nie ognia; ale w swym obozie
Głosów polskich nie zniosą, i aż na przewozie
Oprą się Dunaj owym, gdzie i promu chybią,
Kiedy ich tam dogonią i naszy ich zdybią.
Już niemal wszyscy na to stosują swe wota
Prócz Chodkiewicza, jemu nocna się robota
Nie podoba, inaczéj od inszych rozumie:
W dzień się chce bić, w nocy kraść wygranéj nie umie.
Dał potem i racye, że ciemności nocne
Tak nieprzyjacielowi, jako nam pomocne.
Wprzód się pytać niźli bić, a nuż ów uprzedzi
Poznawszy go po głosie, miasto odpowiedzi?
Noc oczy, uszy weźmie wrzask, że wodzów, ani
Znaków obaczą; a to kto im, proszę, zgani,
Kiedy zwykłem łakomstwem, dla saméj rabieży,
Wojsko się po tureckich obozach rozbieży?
Albośmy nie widzieli wczora przed wieczorem,
Choć we dnie, choć pod starszych i wodzów dozorem,
Że ledwie weszli w obóz, padli jak na ledzie,
Na łupie, a mężniejszy zginęli na przedzie.
Jeszczeż to jakokolwiek hołocie ujść może,
Ale polskich żołnierzów obroń, mocny Boże!
Kozacy naprzód pójdą? Ci-ć to że zdobyczą
Wszytkie zyski i sławę i korzyści liczą,