Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 235.jpeg

Ta strona została przepisana.

Municyą Kamieniec może nas posilać;
Puszkarzom téż zakazać bez potrzeby strzélać;
Szańc nad mostem usypać, a kto nie pokaże
Twéj kartki, niech nikogo nie puszczają straże;
Obóz dokoła zawrzéć, a tymczasem znowu
Chyżo posłać rączego do króla ku Lwowu.
I poganin ci sobie już tę wojne przykrzy,
Niedługo ten miech sklęśnie, prędko się wyikrzy,
Kiedy codzień, jak wiemy, ostatnią potrzebą
Przyciśnieni, wozami po lasach się grzebą;
Wytrzymać im, niechaj się jeszcze szturmem bawią,
Zdarzy Bóg, tylo tylko co i dotąd sprawią.
Tu się z rady rozeszli, a że już ciemności
Padły, blachem zgniecione rozprostują kości.
Aż Palczowski z królewskim listem jedzie; prawie
Na dobie, toż się znowu zejdą ku téj sprawie,
I ten skoro krótkiemi swą posługę słowy
Zaleci, powie: „że król zabawiał się łowy,
I właśnie szczwał zająca na Szczerzeckim chroście,
Kiedym mu list oddawszy, to oznajmił, coście
Kazali; ten w skórzane skoro pludry włoży,
W drugą zaraz ogary dolinę założy.
Jam též jechał do miasta, zbieganego szkapy
Nie chcąc przy nim mordować, za psy i herapy;
Mrokiem wrócił do Lwowa i nazajutrz rano
List mi ten do gospody odźwiernym przysłano.
Wojska ma trzykroć więcéj, niż my, pode Lwowem,
Z którém śpi do południa, potém bawi łowem;
Że mię ni-ocz nie pytał, jam téż nie brał czasu,
Wsiadłem na koń schowawszy list do szabeltasu;
Ilem jednak zrozumiał z tamtych panów mowy,
Tęsknią i woleliby niewczas obozowy,
Niż się włóczyć za królem k’woli onéj sarnie,
Nieoszacowany czas utracając marnie.“
Na taką relacyą, ruszywszy ramiony,
Westchną wszyscy; Sobieski list on otworzony
Przeczyta, gdzie się Zygmunt z ich powodu cieszy,
I do nich, jak najprędzéj będzie mógł, pośpieszy,
We stu przeszło tysięcy komunnego wojska,
Z Polski od Międzyrzecza, z Litwy od Bobrójska,
Byle przyszły powiaty; jakoż jest nowina,
Że ich świeżo widziano gdzieś koło Lublina;
A co piszą o żywność, prochy i ołowie,