Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 240.jpeg

Ta strona została przepisana.

I tam gdzie jeszcze Turcy stawiają grzebienie,
Krwawe obróci orły, niech klęka, niech prosi
Osman; trudno zatrzymać, kogo strach skomosi;
I Huseim i wojsko i one posiłki
Uciekną, dawszy na rzeź sromotne zatyłki;
Niech co chce obiecuje, nic nie zrówna z duszą,
Uciekając samego cara zawieruszą.
Tak naszy zwyciężyli (prawda nie bez straty),
I Turków aż pod same gonili armaty.
Więc i Kozacy dobre dali im podwiązki,
Kiedy od ich taboru uciekali w trząski;
Bo chorągiew turecką i Siedmigrodzanów
Kilkunastu przywiedli wieczór do hetmanów.
Patrzcież cnotę sąsiedzką, patrzcież! chrześcijany,
Co z nami kopce sypą, do jakiéj odmiany
Przyszli dzisiaj, że na nas z Turkami się kléją,
Choć wolną od ich hołdu mają prowincyją.
Za naszę-to uczynność, za nasz trud i spezy,
Gdyśmy zbili z Rozwanem Mijala z imprezy,
Co im tyrańską ręką chcieli osieść karki,
Łakomszych przez pozorne ująwszy podarki;
Tedy wolność krwią naszą kupioną, pod władzą,
Żeby cedził krew naszę, Turczynowi dadzą.
On ci to list w Wołoszech przejęty, on robi,
Którym nam wojnę Betlem z pogany sposobi,
Którym mu oczy kłóto nieuważnie potem,
I przypłacił Gracyan szczerości żywotem.
Wrodzona ludziom wada, chociaż jéj nie widzą,
Że gdy kogo obrażą, zaraz nienawidzą.
A toż nam cesarzowi pomoc na Betlema!
Jeśli kędy przypowieść tedy tu miejsce ma,
Że zawsze złe niż dobre prędszą ma zapłatę;
Bowiem w pomście zysk mamy, w uczynności — stratę.
Dopiéroż Osman postrzegł, czego przez tak długi
Czas nie wiedział do siebie, że człek jako drugi,
Że wyszedszy z śmiertelnéj z ludźmi na świat matki,
Też go co wszytkich ludzi czekają przypadki.
Dziś on humor wspaniały, on umysł nadęty,
W babi płacz i kobiece obraca lamenty;
Płakał i tak się po swych bohaterach żalił,
Jakby się już tron jego monarchii walił;
Tedy mu się srodzy lwi przerodzili w tchórze,
Co z niemi za Bałtyckie myślił płynąć morze,