Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 264.jpeg

Ta strona została przepisana.

Tak małego pielesza nie wziąć do téj doby!
Chociażby tam nie ludzie, ale byli dyabli,
Odpuśćcie, jużbyście ich przy sercu i szabli,
Gdyby miłość ku panu a rycerska cnota
Przystąpiła, mogli wziąć; lecz wolicie kota
Ciągnąć z niemi tak długo, aże spadnie zima,
I śnieg was tu w tém polu z niemi pozadyma;
Niż biesa niewieściuchów pana mi żal, który
W młodości swéj na takie podłe przyszedł ciury:
Bo żołnierzem zwać szkoda, kto się bić nie może,
Lepszym gdzieindziéj kładą na szyje obroże;
Nie czekaj daléj jutra, a na mą ochotę
Przysięgam, że do nogi giaurów pogniotę!
Dziś ich szańce objadę i zrozumiem modę
Szturmu, na który tylko swych ludzi wywiodę;
Nie trzeba mi legartów, niech zdaleka stoją,
Niechaj się mi dziwują, kiedy się bić boją;
Albo, żeby się moi, bo się często myli
Fortuna, tchórzem od nich nie zapowietrzyli.“
Tak zuchwałe Karakasz gdy wywiera kuty,
Wszyscy cyt, każdy jakby makiem był zasuty.
A Huseim się cieszy i to krótko przyda:
„Jeśli każe, że z swoim pułkiem go nie wyda
W szturmie, chyba jeśli mu téj sławy zazdrości,
Przynajmniéj wolno będzie posiłkować gości;
Albo skoro w pień wytnie giaurów, na kupy
Z ich obozu zabite będzie włóczył trupy“.
Poczuł on tyr Karakasz: „Nie słowy, nie słowy,
Lecz tego — rzecze — com rzekł, rękami gotowy
Poprawić; mieliście czas zdobić sławę swoję;
Ani o dziwowidzów, ani pomoc stoję.“
A tu Osman zoburącz za szyję go chwyci,
Gdy mu tak obumarłe nadzieje podsyci.
„O wielki bohaterze! o mój drogi synu!
Wolałbym dziesięć takich niźli tysiąc gminu:
Abowiem szedszy z niemi jeszcze na przededniu,
Wziąwszy Preszpurk, stanąłbym bezwątpienia w Wiedniu,
W Rzymie-bym był na obiad, a durne Wenety,
I co tylko Włoch, wszytkie pojadłbym na wety.“
Tak już głupi uwierzył Osman Karakaszy,
Że Polaków nadetym pęcherzem wystraszy.
„Aleby to rzecz dobra — przyda cesarz — była,
Żeby wszyscy patrzali Turcy na twe dziéła;