Pyszny meczet, żadnym go ani depozytem,
Ani nadał funduszem mężnéj ręki swojéj
Dlatego téż podziśdzień prawie pusto stoi.
Wspomnieli, jako ojcu podobny uporem
Osman już począł meczet murować z klasztorem,
Do którego intraty i wieczne fundusze
Z Polski naznaczył; ale omylą go tusze.
Jaki Mahometowi upominek ślubił,
Podobne téż ma szczęście; już tak wiele zgubił
Ludzi, jako żaden z tych, co wzięli pół świata,
A jeszcze nic nie sprawił; kiegoż się tu kata
Bawić? Zima za pasem; cóż tedy ci rzeką,
Co ciepły kraj, ojczyznę mieszkają daleką?
Mrozu nigdy nie znają, śniegu ani we śnie
Nie widzieli, lecz wiecznéj przywyknęli wieśnie;
W samych tylko płóciennych telejach bez futra,
Pewnie wszyscy, jak muchy, posną nam do jutra;
Albo znowu kobyle wywnętrzywszy brzuchy,
Powłażą i tam w mroźne pomrą zawieruchy.
Więc gdy się im swych przyszło niedostatków zwierzyć,
Prędko się starcy zgodzą, żeby mir uderzyć
Z Polaki; nim jesienny spadnie plusk, nim zima
Zajdzie, co rychléj wojska uwieść z pod Chocima;
Zwłaszcza, gdy nam to w ręce samo prawie lezie,
Ku jakiéjż-by Zieliński mieszkał tu imprezie?
To jednak wezyrowi da pop pod uwagę,
Że snadniéj przez nikogo, jak przez Kizlaragę
Osmana nie przełomią i nie zbiją z toru.
Murzyn-to był, a nocny sekretarz u dworu,
Starszy wałach; w tego był władzy rodzaj guzy
Garbatych karłów, w tego wszeteczne zantuzy.
Ten co panu poszepnął, jakoby głos z nieba,
Już temu było wierzyć koniecznie potrzeba.
O! na wszytkich ci królów ta padła pomucha,
Że tam najprędzéj radzi nadstawiają ucha,
Gdzie im metresy, karli, skrzypkowie, pochlebce
I ktokolwiek byle co do smaku poszepce;
Wzgardziwszy szedziwego starca zdrową radą,
Na tych najwięcéj swoje propozyty kładą,
Którzy bez prywatnego trzech słów interesu
Nie wyrzeką, lecz wszytko do swojego kresu
Kierują, psując dobrych, a co tym należy,
Złodziejskim otrzymują sposobem w kradzieży.
Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 282.jpeg
Ta strona została przepisana.