Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 298.jpeg

Ta strona została przepisana.

U kościelnego oddał swoje wota progu.
Gdy czterdzieści tysięcy Osman komunika
Przedniéj ordy na tamtę stronę Dniestru zmyka,
Sześćdziesiąt dział do tego, pod którychby dymem
Mogła rzekę przepłynąć orda pod Chocimem,
I naszym tył wziąć; jakoż drudzy aż wpół wody
One odwagi, one czynili zawody.
Palą działa raz po raz, ale tylko wierzchnie
Echem głuszą powietrze, a Dniestr się rozpierzchnie
Coraz hukiem szkaradym i choć gęsto dosić
W obóz kule wpadały, tak mogły donosić,
Nikogo te sześćdziesiąt, co za Dniestrem wyły,
Dział, oprócz jedynego Szota nie zabiły
Z tych, co przed królewiczem, najwierniejsze warty,
Rogate na wsze strony noszą alabarty;
Chory leżał w swéj budzie, w trzeciéj od pańskiego
Namiotu i tylko co do przyniesionego
Głowy dźwignie półmiska, czy czekał umyśnie
Na to puszkarz, tak trafi, że mu mózg wypryśnie.
A ci, co w szykach stali, którym należało
Stokroć ginąć, za łaską bożą byli cało.
Szumny przykład na tchórzów i ano i w piwnicy
Nie ulężesz niebieskiéj, bracie, obietnicy.
Kto ma na wojnie umrzéć i pod dzwonem zginie;
Kto nie, choćby w działo wlazł, to go kula minie.
Tak gdy Osman rozdwoić kusi nasze siły,
Ztąd się wszytkie nad nami wojska zawiesiły,
Ztąd drugich dział sześćdziesiąt strasznie na nas rzygnie,
Rzekłbyś, że się przed onym hukiem ziemia przygnie,
Že się już góry walą, lasy mostem ścielą,
Kiedy ze sta dwudziestu razem do nas strzelą.
Świszczą kule wiatr siekąc, jako gdy po strzesze
Na dachu się wysokim tęgi Auster czesze,
I nieraz się zderzywszy w gęstym dymie owym,
Krzesały iskry równe ogniom piorunowym.
Świata nie znać w kurzawie, słuch odjęły gromy,
I żywy gorejącéj wizerunk Sodomy.
Osman, słup a słup solny, nie śmie ruszyć kroku,
Czeka swéj ostatniego fortuny wyroku.
Tedy na Lisowczyków wszytek impet lęże,
Tam idą jańczarowie, tam wybrani męże,
Czoło wojsk bisurmańskich i których imiona
W różnych sławne potrzebach: wziąwszy na ramiona