Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 300.jpeg

Ta strona została przepisana.

Że się Turcy z onych gór ku naszym prowadzą
Na czwartego już konia przesiadszy się dzisia,
Przypadnie do swojego chyżo półkirysia,
Opędzi wszytkie szyki i każe podczaszy
Otrąbić, żeby harców zaniechali naszy.
Już pole miał odkryte, już groty kończyste,
Już krwie pragną tureckiéj pałasze sieczyste;
Więc kilką słów rycerstwo, choć ma dosyć chęci,
Do tak pięknéj marsowéj roboty przynęci:
„Dzień ten, kawalerowie, cna sarmacka młodzi,
Nasz jest własny: nam słońce dziś na niebo wschodzi,
Naszéj, o bracia, sławy lampa gore złota,
Żeby widziana była każdego z nas cnota
Przed Bogiem, który na to samo ten dzień chował,
Żeby weń krzyż z miesiąca sławnie tryumfował.
Onić to ludzie, oni, cośmy ich tą niwą
Sto razy jako bydło szablą gnali krzywą.
Ten-że chłopiec i teraz głupi; taż ich niwa
Pod téż wam szable znowu pędzi do rzeziwa.
Oneć to są zastępy, szarańcze i chmury,
Co z pola przed naszemi uciekali ciury,
Cośmy im w gębę palce kładli; z ręku brali
Buńczuki; cośmy ich dzień cały wyzywali.
Lecz komuż to powiadam? wam! wyście to ze mną
Przez sześć niedziel tę smołę poznali nikczemną.
Wyście pierwszy zdeptali téj bestyéj kręgi,
Która tak wiele świata ujęła w popręgi.
Poźryjmy na ostatek na niebieskie trony,
Ano między inszemi polskiemi patrony,
Którzy wielkiemu Stwórcy krew naszę prezentem
Niewzgardzonym przynoszą, dzisiejszém nas świętem
Wacław błogosławiony z chrześcijany cieszy,
Ano się nam na pomoc z swą choragwią śpieszy.
Więc skoro na to pole zbliżą się poganie,
Co im dotąd śmierdziało i nie śmieli na nie,
Bijmy mężnie, nie licząc; mamy nad złoczyńce
Serce w piersiach na ziemi, na niebie przyczyńce“.
Aleć Turcy postrzegszy, że one armaty,
One szturmy najmniejszéj naszym serca straty
Nie przyniosły, i owszem idą jak na miody,
Zasreszą się a swoje wstrzymują zawody;
Stanęli, skoro z góry pierwsze zwiodą szyki,
Jako kozioł widząc kloc w jatce i rzeźniki.