Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 305.jpeg

Ta strona została przepisana.

Bywaj, bywaj, Zygmuncie! a za niedziel cztery,
Rozłożysz w podunaju swoich wojsk kwatery;
Bywaj i orłem przeleć, można-li, Podole,
Zdarzy Bóg, że na wiosnę ujźrysz się w Stambole!
Ale cię Lwów przez dzięki, Lwów nieszczęsny trzyma!
Wolisz niż ręką, wojnę prowadzić uszyma,
I siedzący w pokoju za dwudziestą milą
Słuchać, rychło się Turcy z Osmanem wysilą.
Czy nie chcesz, czy się boisz, czyli to oboje?
Puść przynajmniéj rycerstwo w podchocimskie boje,
Albo już siedź na późne czekając powiaty,
Aż nas miasto wygranéj zapadną traktaty!
Drudzy z nizczém odprawić Wewelego radzą,
Niech nam się albo proszą, albo pole dadzą;
Chociażby za ostatnią zapiąć i założyć,
Trzeba się nam koniecznie z tem przymierzem drożyć;
Już tam siły niewiele, serca nic i zgody;
Huseim z Dilawerem, że tylko za brody
Nie pójdą, kiedy jeden drugiego uporem
Psować chce, czegośmy się w tem polu przed wczorem
Napatrzyli z uciechą i z pożytkiem naszem,
Gdy się wzgardy Huseim mścił nad Karakaszem.
To też wiemy za pewne i od Wewelego,
Jak im we łbie zagrały listy Gaborego;
Że przeszło sto tysięcy starych, starych owych
Żołnierzów wiedzie Zygmunt, jeszcze Stefanowych
W pospolitém ruszeniu, którzy gdy się zgarną,
Z przydatkiem pożyczane oddadzą pod Warną.
Jeszcze do nich słać posły? Jeszcze się im prosić?
Nie długo kondycye będą nam przynosić
Już jako zwyciężonym, już na powolniczki
Trafią; przeto obadwa wyciąwszy policzki,
Wygnać tego szalbierza Wewelego lepiéj!
Tak radzą, których radość i młoda krew krzepi;
Którym zaś lata rozum z doświadczeniem źrały,
I znajomość fortuny niestatecznéj dały,
Posła, któżkolwiek nim jest, gwałcić i przed Bogiem
I przed wszytkiemi ludźmi grzechem czynią srogiem.
Przymierzem gardzić nie chcą, toby się im zdało,
Żeby po naszych posłach w ich obozie mało,
Ale śród marsowego rozbić namiot pola,
Niechajże tam traktują, jeżeli jest wola.
Długo w wotach niezgoda, długo różność trwała,