Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 322.jpeg

Ta strona została przepisana.

Czego się téż przez wiek swój tak długi doczytał?
Mniemam, że na odpowiedź myśliwszy ze trzy dni,
Rzekłby: że wszytko próżność! snu i nocnéj brédni
Rówien świat i to wszytko cokolwiek na świecie;
Wszytko bywszy nie będzie: bo śmierć wszytko zmiecie.
Igrzyskiem są przed Bogiem człowiecze obroty,
Same płużą, bo żyją i po śmierci, cnoty.
Robi, łowi, kupuje, szuka, wydrze, kradnie
Każdy człowiek na świecie, aż go śmierć zapadnie;
I póki tylko żyje, póki tylko ziewa,
Zawsze albo się boi, albo się spodziewa.
Srogim zaś szturmem, srogą nawałnością bite,
Trwożliwa bojaźń, jako nadzieje niesyte,
Za różną łakomego idąc serca żądzą,
Po królewskich pałacach i ratuszach błądzą.
Ten twardych drzwi pilnując i portyry głuchéj,
Niespane nocy trawi, dni głodne; już w kruchéj
Cegle wystał jakoby za pokutę dołek,
Żeby go przecie kiedy nie minął on stołek.
Pragnie złota łakomy i bogactwy między
W niedostatku wyżywszy wiek, umiera w nędzy,
Żeby zpełna doroczna lichwa doszła skrzynki;
Gdy drudzy jedli, pili, on połykał ślinki.
Nie mógł na twardéj ręce jego wykołatać
Wstyd i zimno, żeby był suknię dał załatać.
Ten płochego pospólstwa faworem odęty,
W niebo pluje i stawia z tablatury pięty.
Drugi karmi i poi, trąbi, bębni, skrzypie,
Wioskę przeda ojcowską a pieniądze sypie;
Nie wie tego, że jako wicher niewidomy
Porwawszy na powietrze leda wiecheć słomy,
Nie tylko razem puści, lecz tymże zawodem.
W błoto wmiece i lada opaskudzi smrodem.
Póki psu chleba dajesz, tobą się opieka;
Przestaniesz? da kto więcéj: kąsa cię i szczeka;
Dopiéroż gdy mu język zazdrości wścieklina
Odbierze, co do gęby przyniesie mu ślina,
Wszędzie żuje o tobie za twoje wygody;
W łyżceby cię, gdyby mógł, rad utopił wody.
Tenci skutek pospólstwa i kuflowa łaska,
Jeśli nie lejesz, zaraz idzie do dyaska.
w językiem wykrętnym i goli i strzyże,
Kogo rano ukąsił, wieczór go zaś liże.