Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 326.jpeg

Ta strona została przepisana.

Tysiąc z świata przestronych; mnie umrzéć na łęku
Milej niźli na łożu i com szablą robił,
Słuszna, żebym to dzisiaj szablą przyozdobił.
Wam przykład zostawuję, drogą miłość z sobą:
Bo jakoście pod jedną leżeli wątrobą,
Tak żyjcie i na ziemi, a jednością waszą
Dobrzy się uweselą, niedobrzy ustraszą!“
Jeszcze dobrze słów onych nie dokończył dźwięku,
A już pałasz śmiertelny błyśnie mu się w ręku;
Toż co lepszych kilkuset przybrawszy do sfory,
Jako lew w kupę żubrów na długie przemory,
Jako jastrząb’ w stado wron, i on tak ochoczy
Na lewe tureckiego szyku skrzydło skoczy,
I baszy, co na tamtém rozkazował skrzydle,
Przy samych łeb ramionach utnie, jak po mydle.
Spadł buńczuk chorążemu, przycięty u ręku,
Wypadł i sam, przez piersi pchnięty sztychem, z łęku;
A im byli poganie na jego odwagi
Niegotowszy, tym brali przystojniejsze plagi.
Kiedy tak wszyscy mężnie przy swym pułkowniku
Rzeżą Turki na pował, żaden o języku
Nie wspomni, aż Hieronim, syn jego najstarszy,
Podufałego konia ostrogami zwarszy,
Który mu się z urody uda i kibici,
Z obudwu rącz Turczyna za piersi uchwyci,
A kiedy na powodzie nie chce iść i zrzędzi,
Piotr go młodszy obuchem za plecy popędzi.
Toż go co w koniech skoku, z przetarganą brodą,
Prosto ku obozowi do hetmana wiodą.
Ale i tu się mało Lubomirski sprawił:
Bo imprezy nikomu Osman nie objawił.
Drudzy dwaj przy rodzicu i z prawa i z lewa
Jako baszty, jako dwa nieułomne drzewa,
Rum sobie szablą czyniąc, następują śmiele,
Kędy się im do wiecznéj sławy droga ściele.
Już się Turcy postrzegli, co dotąd jak niemi
Stali, skoro swych tysiąc obaczą na ziemi,
Których im garść tak mała naszych, prawie z garła
O wstydzie niewrócony! o hańbo! wydarła.
Toż miesiącem Huseim zakrążywszy krzywem
Zawrze naszych, jak w bani; a ci sercem żywem
Bojaźń w męztwo obrócą; w ostrzu tylko broni
Swe nadzieje po Bogu kładą: że z téj toni