Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 327.jpeg

Ta strona została przepisana.

Wynidą; tam Lipski, jak Leonidas drugi
Umrzéć chce zwyciężając; krwawe zewsząd strugi
Szumią: i którąkolwiek rzuci cugle stroną
Jako trzcina poganie, jako słoma płoną.
Nigdy tak bystra Wisła nie rozbierze brzegów,
Kiedy ją z roztopionych wesprze wiosna śniegów,
Jaką dziurę w pogaństwie garść ludzi tak mała,
Przy mężnym wodzu, ostrą szablą rozkopała.
Któremu już niesyte śmierci ludzkich jędze
Bystrolotném wrzecionem dowijały przędze:
Koń pod nim, uderzony arabskim dziretem,
Padł na ziemię i pana tymże zbył impetem.
Co gorsza, że mu nogę oném obaleniem
Gdzieś do skały przycisnął pospołu z strzemieniem.
Takci wiekopomnemi żywota przykłady
Przedłużywszy, gęstych strzał i kiścieniów grady
Osuty, stratowany szkapiemi kopyty,
Bogu dał nieśmiertelną duszę w depozyty:
Ciało synom, które ci z gorzkich łez kąpiele
W Kamieńca Podolskiego złożyli kościele.
Tam zadawszy na sercach niezleczone smutki
Domowi swemu, czeka anielskiéj pobudki,
I już Tatr Pirenejskich nieprzebytym wałem
Zaległ Turkom tamten próg swojém zacném ciałem.
Starszy bierze chorągiew po rodzicu lubym,
Pod przysięgą się wiecznym zawiązawszy ślubem:
Że mu żadne na świecie prócz pogańskiéj juchy
Zakrwawionego serca nie zgoją flejtuchy.
Straciwszy naszy wodza nie zaraz się strwożą,
W Bogu, w sercu, a w szabli ufność swą położą,
I tam gdzie im na odsiecz Wejer lonty kurzy,
Skoro się krwią turecką każdy upurpurzy,
Kilkunastu straciwszy, odwodem się puszczą,
Przebijając przez gęstą bisurmanów tłuszczą.
Leczby, ich był i Wejer nie wyrwał z téj toni;
Lubomirski im świat dał, gdy w tysiącu koni
Prosto jedzie na Turki, który już-już całym
Chcieli naszych obegnać, chcieli zawrzéć wałem.
Takci wyszli: lecz bardziéj podczaszego morzy,
Gdy dociekszy, co Osman w swojéj głowie tworzy,
Sobieski z Żórawińskim w pegazowym locie
Pchną Szembeka: że dotąd Kamieniec w obrocie!
Toż sto lekkich chorągwi przeprawiwszy mostem