Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 336.jpeg

Ta strona została przepisana.

Wszytko mnie wbrew i większe otworzenie żalu:
Na haku trzeba było zbójcy być i palu!“
Na końcu miał Sobieski odpowiedź języka:
„Gdybym to nie od ciebie, ale od młodzika
Słyszał, mniéjbym się temu podobno dziwował.
Takżeś na świecie długo, Radule, wiekował,
A tego jeszcze nie wiesz, że za obesłaną
Wojną, wszytkie do razu przyjaźni ustaną?
Że Urynów Kozacy, że Sorokę znieśli,
Pytaj się o Soczawę albo Jassy, jeśli
I tymby folgowali, gdy im bronią prześcia?
Pewnie, żeby ani miast, ani ich przedmieścia
Dotąd szczętu nie było; poślij do Kozłowa,
Jeżeli tam Nuradyn buduje? a słowa
Swoje miarkuj inaczéj: bowiem z gęby twojéj
Tak niemądrym wychodzić, wierę, nie przystoi!
A cóżby świat rzekł o nas, kiedybyśmy głupi
Kozaków, że ich tyran ze skóry obłupi,
Wydać mieli niewinnych? Więc takimże mirem,
Dajcie nam Biernackiego zbójcę z Kantymirem.
Dajcie Dziambegiereja hana z jego płochem
Za to, że nas wojuje, tatarskim motłochem.
Lecz i w tym niech nie błądzi, proszę, twoja głowa:
Żeby tu dla Soroki, albo Urynowa
Miał być ścięty Brodawka, co regimentowa!
Na tej drodze Kozakom? Ktoś z ciebie żartował!
Choćby Jassy, jakom rzekł, wywrócił z Soczawą,
Pewnieby śmierci taką nie zasłużył sprawą!
Że się podjął hetmanić miawszy rozum miałki,
Że kilkaset człowieka zgubił dla gorzałki,
Zginął.“ Tu znowu Raduł w onymże humorze:
„Cóż było po Żółkiewskim — rzecze — na Cecorze?
Co, żeście przeciw Turkom słali suplementy
Do Austryi i ztamtąd ten pożar zajęty
Przenieśli do swej ziemie, który nie wprzód zgaśnie,
Aż was sparza? wam samym zachciało się właśnie.
Ani darmo na Turki wojny téj nie wleczcie,
Raczéj swej porywczości ranę tak uleczcie:
Bo nie zaraz lew lęże, gdy się z miejsca ruszy,
Ponieważ się haraczem brzydzą wasze uszy,
Więc co rok upominki pewnéj wagi złota,
Przed przejasne przez wielkich posłów ślijcie wrota!“
Kiedy tak durny Raduł ani się zająknie,