Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 339.jpeg

Ta strona została przepisana.

Byle dosyć uczynić Osmanowéj zrzędzie,
Przywiódszy, ściąć kazali przed jego zastępem,
A to będzie najpierwszym do traktatu wstępem.
Widzą dobrze posłowie, czego ten frant siągał,
Że nas przez to widomie z Kozaki rozprzągał.
Takie-li ich za męztwa i podjęte prace,
Za krew chustem wylaną czekać miały płace?
Taka za wieczną sławę infamia darem?
Więc miasto odpowiedzi zbędą go puharem
Piwa husiatyńskiego i proszą, żeby te
Koncepty, nie z wielkiego rozumu dobyte,
Zachować na podobne sobie błazny raczył;
Z niemi nic nie wymyślał, nic już nie dziwaczył;
Jeśli dotąd nie wiedział, niech-że się dziś dowie:
Że większa w guni sława, niźli w złotogłowie.
Wziął odkosza Weweli i poszedł jak zmyty,
Postrzegszy, że w lot doszło Greka hipokryty,
Ani się więcéj ważył, przykładem szatana
O naszych, który kusić śmiał na puszczy Pana.
Z czem dziś do Sajdacznego Żórawiński strzeli:
Jakim jest przyjacielem Kozakom Weweli.
Lecz i Raduł w rozliczne przetwarza się wzory,
Żeby posłów mógł jako przywieść do pokory.
A gdy miejsca racye nie miały, to w grozy:
Że Osmana ani głód, ani żadne mrozy
Nie ruszą, tak się uparł, przed wszytkiemi prawił,
Że na miejscu sześć niedziel jeszcze będzie trawił;
Że mu świeże prowadzą wojsko ku pomocy;
Czem nam chcąc oczy mydlić, wywodzono w nocy,
Których z wielką prezentą, z wielką pompą rano
Im o naszych szałasze, w obóz wprowadzano.
Na to wszytko posłowie pokazali figi:
Dobry kobuz na wróble, Ulisses na Frygi,
Rano było wstać, ktoby chciał ich wywieść w pole,
Przytem, czegóż się złota szwajca nie dokole?
Widzą wszytkie, te fochy i wykręty różne,
Więc jako beloarhy stojący narożne
I sławę i swobodę, dwa mający cele,
Wielkiem sercem pogańskie ponoszą fortele.
Toż wetem wet oddając, przed samym wieczorem
Powrócił Szembek do nich, ten był autorem,
A co większa i świadkiem żywym, oczywistym,
Czego zaraz potwierdził Podczaszego listem: