Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 341.jpeg

Ta strona została przepisana.

Że wam z nieba polecą baranie kożuchy.
Spólnego z wami Turcy przymierają głodu;
Więc ja jako przyjaciel polskiego narodu,
Jako człek w chrześcijańskiéj urodzony wierze,
O czémby siła mówić, z nieboszki macierze;
Radzę, żebyście z swojéj złożywszy prezumpty
Osmanowi wojenne nagrodzili sumpty,
I znający go wyższym monarchą napotym,
Co rok go upominkiem obesłali złotym.
A jeśli wam się z nami tak podoba zwada,
Osman się ztąd nie ruszy do śród listopada,
Do Soczawy na zimę, aby pierwszą wiosną
Przy tarł wam kiedy rogów, co tak bardzo rosną.
Wszytkie tymczasem ordy i tatarskie plemię,
I ludzi europskich w waszę ześle ziemię,
Żeby miał kałauzy niemylne z Krakowa,
Kędy Wisła w Bałtyckiem morzu głowę chowa.
Obaczy się z Poznaniem, nawiedzi i Wilno.“
To mówiąc patrzył w oczy naszym posłom pilno,
Aza się zmiękczyć dadzą tak srogim impetem.
Przydał i to do swego antypastu wetem:
„Że jeśli przy swéj dumie i uporze trwają,
Tą drogą, którą przyszli, niechaj powracają.
Doczekam się ja, prawi, co mi serce wróży,
Gdy na klęczkach będziecie czynili podróży,
Żebrząc tego pokoju, którym dziś tak śmiele
Gardzicie!“ a tu szłyku poprawi na czele.
Zarydzał starzec gniewem; lecz go wskok przygaszał,
Kiedy pojźrał na posłów, jakby ich przepraszał
Że się uniósł afektem; że nad obiecanie,
Nad prawo, kęs surowiéj następował na nie.
Skoro starzec opłonął z gorącości owéj,
Takiemi mu pan bełzki replikował słowy:
„Słusznie, o wielki rządco cesarskiego dworu!
Do takiegobyśmy przyjść mieli dyshonoru,
Gdybyśmy tu, jako ktoś przed tobą się chwali,
Zwyciężeni kondycyj słuchać przyjechali.
Do których, póki tylko w ręku staje broni,
Żaden nas gwałt, żaden mus, przyjęcia nie skłoni,
A dopieroż gdy jeszcze na koniu siedzimy,
Żadnéj jeszcze przyczyny słusznéj nie widzimy,
Żebyśmy się bać mieli; wy tak bardzie kazać!
Na kolanach prócz Boga nikomu się płazać