Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 360.jpeg

Ta strona została przepisana.

Za krew chustem przelaną, ślubują, że żadną
Miarą te ich fatygi bez płace nie padną;
Że prócz tego, na co już oblig w ręku mają,
Wszelakiéj po Koronie wdzięczności doznają.
Powiedzą potém, jako poganie się byli
Na ich zgubę, swą pomstę, bardzo zasadzili:
Aleby raczéj naszy tu traktaty rwali,
A pociechy hardemu pogaństwu nie dali.
Więc rzeczypospolitéj imieniem to całéj
Rozkazują, porohy żeby pokój miały;
Bowiem na tym dzisiejszy mir gruncie zawisnął,
Żeby się ani Kozak na morze nie cisnął,
Ani Tatar w Podole; to przyczyna zwady,
To waśni okazya, już między samsiady.
A potém Sajdacznego Sobieski napomni
Imieniem króla pana, żeby jak najskromniéj
W ciągnieniu się zachował i szkody nikomu
Nie czynił, do swojego wracając się domu.
Toż każe od hetmana, aby nasze przodem
Wojska się przeprawiły, on został odwodem.
Nazajutrz skoro się wzbił Febus złotopióry
Na niebo i objaśnił świata pozytury,
Nim podczaszy piechoty, nim przeprawi działa,
Drugi raz słońce zaszło i noc zaczerniała.
Toż we wtorek rum w drogę, kędy się kto zmieści,
Ale nam tu Sajdaczny uszedł w rękojeści,
Abowiem hetmańskiego nie słuchając zdania,
Swą haramzę kozacką najpierwéj przegania
Przez Dniestr mostem tureckim, czem uraził siłu,
Że się wydarł na czoło ten, co miał strzedz tyłu.
Dzień dżdżysty był przyczyną i królewic chory,
Że daléj ode Żwańca iść nasze tabory
Nie mogły; i za mostem wojsko pozostałe,
Bo się ledwie za trzy dni przeprawiło całe.
Nie zaspali Tatarzy zwyczajnéj kradzieże,
Przypadszy, gdzie zarosłe Dniestrowe pobrzeże
Okazyą podało, kędy naszych wielu
Wzięto, nic nie myślących o nieprzyjacielu.
Tam Sobieski sprawnego dostawszy języka,
Oskoczy ich w kilkuset swego komunnika,
Gromadzki z Polanowskim, podczaszego oba
Porucznicy; ostatnia kędy się im próba
Do wyświadczenia męztwa otworzy i cnoty,