Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 377.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



Z pełną czaszą, panie mój! stawię się do waszéj
Królewskiéj mości, sługa, poddany, podczaszy.
Pytasz zkąd-em? z Potoka! — Wątpić o tém szkoda,
Że w téj czaszy nie może nic był tylko woda.
Woda, królu mój! — woda, lecz która się stanie
Oném wyborném winem, w galilejskiém Kanie.
A jest-li to u ciebie jednym bozkim cudem,
Wspomnij, jako wojennym zmordowany trudem
Wodę Kserkses smakował, podczas onéj nuży,
Chociaż była z paskudnéj czerpana kałuży.
Woda do cię — bo wszystkie drogie trunki mijam,
Wodą królu! w dzień twego patrona przypijam,
Droższym nad wszystkie wina i kanary trunkiem,
Bo za kubek jéj niebo dają podarunkiem.

Jeśli te, które sam Bóg mianował, tytuły
Rozwiązywały niemych ust związane stuły,
Kiedy to, co dopiéro tłómaczył przez kreski,
Przemówił podczas staréj synowskiéj obrzeski,
„Jan imię jego będzie“, Zacharyasz święty;
Podobnemi język mój usidlony pęty,
Skoro z niego odejmie twoja łaska wstęgi,
Razem i mówi, razem i pisze to w księgi,
Dzisiaj, kiedy co żywo z uniżonym winszem
I ja cię téż, królu mój! takowym czczę czynszem,
Jędrném dzieł bohaterskich ziarnem aż na wieki
Zasypując w śpichlerzach serc ludzkich sąsieki.

Masz źrzódło, rzekę, morze! Jeśli król jako ty,
Kiedy mu ją z uprzejméj podaje ochoty,
Nie gardzi garścią wody ubogiego kmiotka;
Nic nie wątpię, panie mój! że i mnie toż spotka,
A zwłaszcza gdy nie w garści ale w czaszy złotéj,