Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 430.jpeg

Ta strona została przepisana.

Jeśli i tego nie masz, bez wszelkiéj ogródki,
Napijem się, poczciwy gospodarzu, wódki.
Niech nadstawi piwnice ten dutką ten gądek,
A wody nam nie daj pić, idzie o żołądek.
Drugi raz jeślić się dać córkę za mąż uda,
Nie spuszczaj się, mój drogi sąsiadu, na cuda.
Prosząc gości, poradź się swéj śpiżarnie skobla,
Tam wstydu nie masz, kędy według stawu grobla,
Że kiedy koniec nizki, wysoki początek
I szpetnie gdzie postawa wielka, mały wątek.

Białogłowska chciwość.

Szlachcic z domu wyjechał; będąc już za wroty,
Wspomni sobie z plebanem żenine zaloty,
„Wróć się — rzecze jednemu — rozkaż paniéj, żeby
Ponieważ tu beze mnie ksiądz nie ma potrzeby,
Nie puszczała go w dom swój“. Więc że posłał franta
„Jegomość, żebyś waszeć na tego taranta
(Pies leżał naśród izby) nie wsiadała, prosi“
Połajawszy go pani, musi to być cosi —
Myśli sobie — za sekret i uciecha sroga
Siedzieć na psie, bo cóżby do mnie ta przestroga;
Więc izbę założywszy, wkoło psa się krząta
To głaszcze, to go trzepie, już poszła dziesiąta
Chleba z masłem partyka, naostatek całem,
Podniósłszy do gołego, osiędzie go ciałem.
Rozje się niesiadany pies i w oba udy
Pożre, że ją jak martwe z miejsca wzięto dudy.
Prędko się powróciwszy spyta się o żonę.
Że chora, cicho do niej idzie za zasłonę,
Ale ta jakoby złym opętana duchem,
Rzuci się i do niego obróci obuchem.
Pyta się sługi, co jéj, o co się tak dąsa?
I słyszy, że ją tarant okrutnie pokąsa.
Będzie zaraz obwieszon, inszego sposobu,
Pomsty nie mam, a żona, trzeba-by was obu,
Czemużeś zakazując napowiódł mnie głupią,
Żem chciała na psie jeździć. „Niechaj mi wyłupią
Oczy — mąż jéj odpowie — jeżeli to było
I w pomyśleniu mojem; pewnieć się przyśniło“
Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał,
Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał.
„Powiedaj — rzecze — pocom cię wracał do paniéj,