Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

znaczył ten rumieniec, jakie wywołało go uczucie? — ojciec i matka nie zrozumieli, nie silili się odgadywać.
— I owszem — odrzekła wreszcie jakby rada była pomścić się jednym wyrazem — widziałam ślub Kiljana.
— Kiljana! — zawołał hrabia zapominając się i powstając gwałtownie; — przekleństwo! on się ożenił! tyś wiedziała o tem, byłaś na jego ślubie!
Feliks Horecki strasznym był w tej chwili; ściskał w swoich rękach ręce córki i wstrząsał niemi gwałtownie; słowa konały mu na ustach zsiniałych. Hrabina zgorszona tak niestosownym wybuchem gniewu, i nie pojmując wcale znaczenia tej sceny, siedziała jak przykuta w fotelu z właściwą sobie godnością, wlepiając majestatycznie oczy w sufit.
— On się ożenił! — powtarzał ciągle hrabia, spoglądając roziskrzonem okiem w twarz córki.
Zrazu Amelja osłupiała na wrażenie jakie sprawiły jej słowa. Wiedziała dobrze iż ojciec nie cierpiał wspomnienia Kiljana; ale nie pojmowała czemu wiadomość o jego ożenieniu się z tak strasznem wzruszeniem przyjętą była. Więc po chwili podniosła głowę, i patrzyła wzajem nieulękła na niego.
Hrabia pojął że tym sposobem nic się od niej nie dowie. Uspokoił się wysileniem woli, i odsunął córkę od siebie.