Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

hrabiego Juljusza z żoną, i obejmowała całe trzy lata krótkiego pożycia. Daty i przypomnienia wyraźne nie mogły tu zostawić wątpliwości żadnej — Kiljan był prawym synem jego.
Jednakże te papiery przekonywające dla bezstronnych sędziów, nie miały żadnej urzędowej cechy, i nie zastępowały brakujących dowodów, które gdzieindziej złożone być musiały; papiery te mogły tylko naprowadzić nieświadomych na ślad właściwy. Był tam wymieniony i kościół w którym ślub był brany, i data wyraźna, i miejsce urodzenia Kiljana.
Długo Amelja siedziała w miejscu, jakby skamieniała, cisnąc w ręku te papiery, co zawierały może majątek i szczęście człowieka. Aż w myśli jej sformułowało się pytanie z przerażającą jasnością: co miała z niemi uczynić?
Wyrzec komubądź w domu słowo o tem odkryciu, byłoto popełnić zbrodnię prawie, stać się współwinną kradzieży lub oszustwa, którego Kiljan padł ofiarą. Bo niestety! wątpić niemogła że ojciec lub Wilhelm zniszczyliby je odrazu, a matka we wszystkiem odnosiła się do męża. Amelja więc musiała tutaj działać sama i sama stanowić. Strącić w ubóstwo rodziców, siebie i brata! — bo wszakże teraz Kiljan miałby zemstę w ręku, miałby prawo odebrać im wszystko; lub też żyć z tą straszną tajemnicą, i w głębi serca nazywać się zbrodniarką! Na jedno