Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nawet oryginały tych aktów nie istnieją już dzisiaj. Po spaleniu się katedry w Valparaiso byłem zupełnie spokojny — mówił Hrabia, niby usprawiedliwiając się przed synem.
Gdyby Amelja miała jakąbądź wątpliwość co do faktów towarzyszących śmierci hrabiego Juljusza, rozproszyłyby ją te słowa. Ona już oddawna osądziła ojca; a jednak nie mogła znieść obojętnie potwierdzenia najohydniejszych domysłów swoich.
Łzy gorące rzuciły się z jej oczów.
Feliks Horecki uwierzył jej na słowo, gdy się zaparła współudziału w sprawie Kiljana. Znał ją, wiedział że byłaby zdolną bryzgnąć w oczy jemu i bratu swą zemstą, i w tej chwili widok jej był mu nieznośny. Dał jej znak by się oddaliła. Hrabina dla której to wszystko było zagadką, i która czuła arystokratyczny wstręt do wszystkiego co zatrącało interesami materjalnemi, powstała także i wyszła za nią, nie bardzo siląc się dowiedzieć o co chodziło.
Ojciec i syn znalazłszy się sami, odetchnęli swobodniej. Wilhelm zbliżył się i stanął przed ojcem.
— To być nie może — zawołał — by on zniszczył od razu mienie i dobrą sławę naszego domu; przecież wszystko jeszcze straconem nie jest.
Hrabia zakrył twarz rękami.