Strona:PL Waleria Marrene Morzkowska Bożek Miljon.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

dne zapatrzenie się w jaki wymarzony ideał, ani wierność własnemu sercu; ale po prostu to, że okoliczności silniejszemi były od woli, że jakieś majątkowe układy sprzeciwiały się matrymonjalnym zamiarom. Hrabia starał się o utworzenie majoratu, wydziedziczającego córki na korzyść Wilhelma; męża więc z odpowiedniem położeniem trudno było znaleźć w podobnych warunkach dla hrabianki Horeckiej, nawet wówczas gdy piękną była.
Z wdzięków młodości pozostały tylko Amelji słodkie illuzje; opatrzność spuściła jej na oczy dobroczynną zasłonę. Napróżno zwierciadło odsyłało jej wierny wizerunek obecny; ona widziała się w niem zawsze taką jaką była kiedyś, i nie mogła darować światu i ludziom, że nie podzielali jej złudzeń.
Słowa jej podobne były do miodu zaprawnego piołunem; gorycz i żal istoty wydziedziczonej przebijały w każdem spojrzeniu. Tłumiona niechęć do rodziców którzy ją krzywdzili, do brata mającego z jej krzywdy korzystać, objawiała się często ironicznym wybuchem. Nieraz nawet jej sarkastyczna werwa szła dalej, i dotykała rzeczy uświęcone obyczajem — co znów wzbudzało najwyższe zadziwienie i niezadowolenie samej hrabiny. „Amélie, mon enfant, que dites vous donc?“ — mawiała wówczas, wzruszając ramionami sobie tylko właściwym sposobem. Amelja, której niewinnym celem było