Wiadoma rzecz, że mowy, przytaczane okolicznościowo przez Tucydydesa, częściowo słyszane przez niego, częściowo referowane mu przez innych, są w istocie rzeczy jego kompozycyą; wniknąwszy w każdorazowe potrzeby chwili i interesy stronnictw, stawał się rzecznikiem tychże stronnictw i, posługując się zapamiętanymi i zasłyszanymi szczegółami, stwarzał mowy idealne i kładł je w dziele swem istotnym mówcom w usta[1]. Niemniej wiadomo, że, pisząc o zawarciu jakiego pokoju lub sojuszu, Tucydydes czerpał czyto z oryginałów odpowiednich dokumentów, czyto z urzędowych ich kopii; na mocy tych źródeł podawał warunki zawartych traktatów prawie w dosłownem ich brzmieniu[2]. Sprawa wiarogodności greckiego historyka nie jest jednak dotychczas jeszcze zamkniętą; zatem drobny nawet szczegół, mogący się przyczynić do jej wyjaśnienia, nie będzie może niepożądanym.
W opowieść o rokowaniach, które poprzedziły wybuch wojny peloponeskiej, włączył Tucydydes, nawiązując do danej poprzednio historyi pięćdziesięciolecia, epizod o zamierzonej przez Pausaniasa zdradzie