Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/145

Ta strona została uwierzytelniona.

kiem. Przypomniał mu się cud Mojżesza, ten z laską, ale noc była ciemna i nie sprzyjałaby kontrolowaniu cudownych węży.
Potem przyszła mu na myśl historja Tanhäusera, którą niegdyś przeczytał w programie „Filharmonji“. Wydała mu się niezwykle pociągającą i nieszkodliwą. Wetknął więc laskę swoją w trawnik i rozkazał zakwitnąć suchemu drzewu. Powietrze napełniło się zapachem róż i mister Fotheringay, zapaliwszy zapałkę, mógł sam stwierdzić, że cud spełnił się, co do joty. Odgłos zbliżających się kroków położył kres jego satysfakcji. Przerażony możliwością przedwczesnego ukazania światu swoich talentów, mister Fotheringay zawołał z niecierpliwością:
— Wróć!
Co miało znaczyć:
— Zniknij!
Laska cofnęła się z wielką szybkością, a jednocześnie rozległ się okrzyk gniewu i wymysły nadchodzącej osoby.
— Będziesz się ciskał cierniami, stary warjacie? — zawołał głos — trafiło mnie w nogę!
— Bardzo mi przykro, mój staruszku — odrzekł mister Fotheringay i spodziewając się przykrych wyjaśnień, począł nerwowo targać wąsa. Nie było mu też wcale przyjemnie, kiedy ujrzał zbliżającego się Winch’a, jednego z trzech policjantów sławetnego miasta Immening.
— Czego się pan rozbija? — zapytał posterunkowy. — Co jest? Ah, jesteśmy w domu! To gość, który potłukł lampę „Pod długim smokiem“.
— Wcale się nie rozbijam — odrzekł mister Fotheringay.
— Dlaczegóś pan to zrobił?
— Zawracanie głowy!