Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/146

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, zawracanie! Toś pan nie pomyślał, że kij może uderzyć? Pocóż pan to zrobił?
Przez chwilę mister Fotheringay nie umiał odpowiedzieć, poco to robił. Milczenie jego rozgniewało mistra Winch’a.
— Pan stawia opór władzy w ten sposób!, Tak, panie, to jest opór władzy!
— Ależ, panie Winch — tłumaczył się mister Fotheringay, zmieszany i zawstydzony. — Bardzo mi przykro. Ale chodzi o to...
— No?
Nie widział innego wyjścia, nad prawdę.
— Poprostu zrobiłem cud.
Chciał mówić otwarcie, ale mu przerwano:
— Zrobił pan... Co mi pan zawraca kontrafałdę. Cud zrobił, patrzcie go! Nie, końby się uśmiał! I ten tu nam opowiadał, że nie wierzy w cuda. A najzwyczajniej, to jest znowu jedna z pańskich głupich magicznych sztuczek. A teraz ja panu powiem....
Ale mister Fotheringay nigdy już nie usłyszał, co mister Winch chciał mu powiedzieć. Zrozumiał, że dał się ludziom w ręce, że rzucił swój sekret na cztery wiatry. Gwałtowny poryw gniewu popchnął go do czynu. Szybkim, dzikim ruchem zwrócił się do policjanta.
— Mam dosyć tego! — zawołał — dosyć! Ja ci pokażę głupie magiczne sztuczki! Idź do djabła! Rozumiesz!
I policjant znilkł.
Mr. Fotheringay nie dokonał tej nocy żadnych nowych cudów, ani nie zatroszczył się nawet, co się stało z jego kwitnącą laską. Powrócił do miasta przestraszony trochę, ale spokojny, a kiedy znalazł się w swojej sypialni, powiedział:
— Boże święty, to jest wielka siła — bardzo