Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/154

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mój drogi panie Fotheringay. Ależ skąd! Nic podobnego nie przyszło mi na myśl...
Mister Fotheringay wzniósł rękę.
— Co sobie zamówimy? — zapytał z gestem, szerokim i władczym. Postępując w myśl wskazań pastora, zastanowił się gruntownie nad kolacją.
— Jeżeli o mnie chodzi — dodał, przyglądając się wyborowi Maydiga — jestem za kuflem porteru i pieczenią z serem (Welsh rarebit). Zaraz je sobie zamówię. Nie przepadam za burgundem.
Nowi przyjaciele siedzieli długo za stołem, gadając ze sobą, jak równy z równym, o cudach, które należałoby uczynić. Mister Fotheringay był oczarowany i pełen wdzięczności dla pastora.
— A po za tem, panie Maydig, mógłbym może panu być pomocnym w pewnych sprawach domowych.
— Proszę, niech pan o tem nie mówi! — zawołał mister Maydig, wznosząc do góry szklankę cudownie starego burgunda.
Mister Fotheringay nałożył sobie drugą porcję pieczeni i z pełnemi ustami powiedział:
— Miałem na myśli, hm, hm, że możebym mógł, hm, hm, uczynić cud z panią Minchin, żeby... te... stała się dobrą kobietą.
Pastor postawił szklankę i spojrzał z powątpiewaniem:
— Ona... Widzi pan, ona nikomu do niczego nie pozwala się wtrącać. A co się tyczy pańskiej propozycji... Jest po jedenastej, moja gospodyni pewno leży już w łóżku i śpi. Myśli pan, że...
Mister Fotheringay zastanowił się:
— Przypuszczam, że można to zrobić podczas snu.
Pastor oponował przez pewien czas, ale wkońcu ustąpił. Mister Fotheringay wydał odpowiedni