Strona:PL Wells - Kraina ślepców (zbiór).pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

luccioli i słychać było szmer i szelest tysiąca istnień.
Nieludzki ogrom tego kraju zdumiewał go i przytłaczał. Wiedział, że niebo jest puste, że gwiazdy są zawieszone w nieskończonej przestrzeni; rozumiał, ze ocean jest olbrzymi i niepokonany, ale żyjąc zawsze w Anglji, uważa, że ziemia należy do ludzi. I tak jest rzeczywiście — w Anglji pozwala się dzikim zwierzętom żyć przez tolerancję, rozmnażać się na mocy kontraktu; drogi, płoty zapewniają mieszkańcom zupełne bezpieczeństwo. Na mapie ziemia barwiona jest rozmaicie, dla wykazania opanowanych przez ludzi terenów — w jaskrawem przeciwieństwie do gładkiego, niepokonanego błękitu mórz. Wierzył też Holroyd, że nadejdzie dzień, kiedy na całej kuli ziemskiej zapanuje kultura, pługi, tramwaje i bite gościńce, bezpieczeństwo i organizacja. Ale teraz — zwątpił.
Ten nieskończony las był niepokonany, a człowiek na jego tle wydawał się intruzem, zdanym na łaskę i niełaskę wszechwładnej przyrody. Jechało się całemi milami pośród milczącej walki drzew-olbrzymów, zdradliwych lian, wyzywających kwiatów; a wszędzie aligatory, żółwie, nieskończone mnóstwo ptaków i owadów żyło, juk u siebie, na własnym zwykłym i stałym terenie, a człowiek — człowiek mógł, co najwyżej, przeniknąć do zdradliwych polan, walcząc z roślinnością, ze zwierzem i owadami, ażeby osiągnąć wątpliwe, kruche zwycięstwo i czekać każdej chwili śmierci od węża, owadu, drapieżnika i gorączki. W wielu miejscach wzdłuż rzeki człowiek musiał opuszczać zawczasu plac walki: poniechana przystań, szczątki tego, co się niegdyś zwało „casa“, tu i ówdzie zrujnowane białe ściany czy zwalona wieża — świadczyły aż nadto wymownie o tem, co się tu działo. Puma, jaguar były tu panami.