Strona:PL Wybór poezyi Mieczysława Romanowskiego. T. 1.djvu/195

Ta strona została skorygowana.

A ciebie widzę trwoży jasna stal!
Młodej ci żony i uścisków żal“.
Więc poszedł Sygfryd zbierać lud do wojny,
A Geron usiadł i dumał spokojny.

A gdy na zamek spadła noc,
Stanęła rzędem grafa moc.
Stanęła licznie po rozkazie;
Od stóp do głowy lud w żelazie.
I rżą rumaki, biedz gotowe;
Tylko graf Sygfryd spuścił głowę.
W oknie go płacze żona młoda:
Szkoda mu żony, lat mu szkoda,
Lecz Gero skinął, skoczą wraz,
Od setnych kopyt zagrzmiał głaz,
Od okna biała
Chustka powiała...
Powiała może ostatni raz.

I lecą: palą grody, wsie,
Do grafa kolan lud się gnie.
A którzy klękną, już nie powstają:
Mężów — Gerona knechty ścinają,
Dziatwę i żony gonią w plon —
Tak graf buduje sobie tron.

A gdy już w Odrę mieli skoczyć wpław,
— „Sygfrydzie! synu! — rzecze dumny graf —