Strona:PL Wyspiański - Dzieła malarskie.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

dość, wgryzał mu się chyłkiem w duszę głęboko, by ujawnić się jednak dopiero w dojrzałym wieku. Na razie był mały Staś dzieciakiem wesołym i swywolnym, pacholęciem ochoczem i roześmianem, chłopakiem czupurnym i skłonnym do figlów.

PORTRET L. RYDLA (pastel)1894
(ZE ZBIORÓW ANNY RYDLÓWNY W KRAKOWIE)
PORTRET WŁASNY (pastel)1894
(ZE ZBIORÓW A. CHMURSKICH W KRAKOWIE)

Ojciec jego Franciszek, kolega Matejki, rzeźbiarz z niewątpliwym talentem, zrobił przykry zawód i przyjaciołom i sobie: przestał tworzyć. Ma wciąż oko i rękę sprawną, jeno brak mu serca. W chwili, gdy syn mu się urodził, ma pracownię w domu Długosza u stóp Wawelu lecz już rzemieślniczą raczej niż artystyczną. W przedniej izbie, z widokiem na stoki Wawelu czeladnik i dwu uczniów ustawiają po półkach świeżo z gipsu odlane popiersia królów polskich i poetów oraz postumenty i konsole, jak niemniej pokupnych wielce gipsowych żydków z kiwającemi się głowami. W głębi stoją dwa wielkie pnie lipowe, z grubsza ociosane, lecz poczerniałe i ponure, jak nagrobki nadziei zawiedzionych. Pan Franciszek miał z nich rzeźbić posągi św. Wojciecha i Stanisława dla katedry wawelskiej. Podchodzi czasem do nich z dłutem w dłoni, ale pod nogami pląta mu się dzieciak rumiany i jasnowłosy; w tylnych dwu izdebkach od podwórza dogorywa mu żona młoda, urodziwa, rozumna, serdeczna, suchotnica. Z gniewem p. Franciszek rzuca dłuto; nie, dziś jakoś robota nie idzie; trzeba podniecić fantazję. Więc chwyta za kapelusz i ul. Kanoniczą biegnie na róg Poselskiej do Kosza. I już przy lampce wina siedzi w sklepionej izbie mrocznej, lecz fantazja jakoś nie wraca. Może zwiduje mu się, że i tutaj stoją przed nim rzędem potężne pnie lipowe, jeno że z nich lecą drzazgi i wióra, a wyłaniają się, jedna za drugą, twarze brodate, wyraziste, pochylone, to znów ramiona dziwnie wygięte. Bo ten dom, w którym siedzi, to dom Wita Stwosza! Może w tej właśnie izbie, gdzie szuka fantazji w winie, wielki mistrz ciosał figury do ołtarza Marjackiego. Chwiejnym krokiem p. Fran-