Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/228

Ta strona została przepisana.

Szybkiem spojrzeniem obejrzał pokój.
Okna były zamknięte.
Grube okiennice zabezpieczały mieszkanie przemysłowca i, gdyby nie podrobione klucze przez Klaudyusza Grivot, byłoby ono całkiem niedostępne.
Na biurku znajdowała się lampa naftowa.
Robert zapalił ją, oświetlając w ten sposób gabinet.
Zagasił latarkę, włożył do kieszeni jako bezużyteczną już, zbliżył się do kasy i wsunął kluczyk do małego otworu zamku.
Kluczyk wszedł i nadawał się wybornie.
Robert chciał otworzyć.
Drzwiczki się opierały.
Wtedy przypomniało mu się, co mu powiedział Grivot, i nacisnąwszy rozetkę u góry po prawej stronie kasy, posunął ją zlekka na prawo, potem na lewo.
Odsunęła się, głuchy szczęk dał się słyszeć, i drzwiczki pod działaniem sprężyny wewnętrznej otworzyły się na rozcież.
Wtedy łotr mógł zobaczyć wewnątrz kasy teczkę, wypchną banknotami, worek ze złotem i rulony.
Otworzył teczkę.
Widok paczek biletów niebieskich przejął go dreszczem.
Nawet nie zamknąwszy teczki, wpakował ją do otwartej torby, w którą też zgarnął wszystkie złoto z kasy.
Na deseczce pozostał jeszcze jeden pakiet.
Przy dotknięciu wydało mu się, że koperta zawiera banknoty.