Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/23

Ta strona została skorygowana.

Znalazłam ją u modniarki, której mnie polecono... Praca ta zaledwie się opłacała... Trzeba jednak było ją przyjmować, pod groźbą śmierci głodowej. Była to prawie nędza... jednakże w ciągu tych trzech lat długich pozostawałam w Tulonie, wyczerpując siły i uporczywie mając nadzieję, w oczekiwaniu powrotu ojca mej córki.
Było to głupio, ale, panie doktorze, jak to ciężko wierzyć w opuszczenie nikczemne, podłe, gdy się walczy przeciw rzeczywistości... O! co ja wycierpiałam!.. ale raz jeszcze powtarzam, zasługiwałam na to...
Germana umilkła, a łzy z otwartych jej oczu staczały się jedna za drugą, po wychudłych policzkach.


IV.

— Czy nie pomyślałaś o napisaniu listu do swej matki, moje dziecko? — zapytał doktór.
Umierająca wyszeptała:
— Tak...?
— I nie odpowiedziała ci wcale.
— List zwrócony mi został z notatką „nieznana“.
— Dokąd go zaadresowałaś?
— Pod nr. 57 ulica Miromesnil.
— Czy długo po twojem wyjściu ze szpitala?
— Przeszło w rok później... Powiedziałam panu, że nie śmiałam.
— I odtąd nie miałaś żadnej wiadomości?
— Pragnęłam gorąco dowiedzieć się co się stało z moją biedną matką... Poszłam do poczciwego księdza,