Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/260

Ta strona została przepisana.

— Czy z tej samej broni strzelano do Ryszarda Verniere i pani Weroniki?
— Nie, panie.
— Jesteś pan tego pewny?
— O! najzupełniej.
Urzędnicy, słysząc to twierdzenie tak stanowcze, drgnęli.
Doktór Bordet ciągnął dalej:
— Nie, to nie ta sama broń zabiła pana Verniere i jego odźwiernę... Nabrałem tej pewności, badając ranę właściciela fabryki... Rana ta zadana została kulą okrągłą sześcio milimetrową... Broń, z której wyszła kula, to rewolwer starego fasonu...
— Więc pan jesteś tego najzupełniej pewny?
— Tak, panie, i sekcya to wykaże... Kula, wszedłszy przez bok lewy w piersi, trochę po nad sercem, pozostała w ranie... Gdy się ją znajdzie, stwierdzi ona, co ja utrzymuję...
— Ponieważ nie z tej samej broni ugodzono dwie ofiary, zatem było dwóch morderców.
— Ten wniosek jest konieczny, i miałem go zaznaczyć w raporcie do właściwej władzy...
— Proszę, niech pan napiszę raport bardzo szczegółowy, bardzo jasny. Mieć on będzie wielką doniosłość... Już z pańskich odpowiedzi wynika pewność, że zbrodniarzy było co najmniej dwóch... Zbrodnia, popełniona dziś w nocy, musiała być obmyślaną i przygotowywaną oddawna.
Po chwili milczenia i namysłu Daniel. Savanne podchwycił: