— Główny majster pana Verniere przybył jeden z pierwszych — rzekł komisarz. — Wypytywałem go już.
— Niech go wyszukają i sprowadzą.
Komisarz wyszedł, a tymczasem inspektor policyjny, którego zabrał z sobą naczelnik, nadbiegł z wiadomością dla sędziego śledczego, iż jeden z robotników fabrycznych, mający jakoby udzielić ważnych wiadomości, chce z nim pomówić.
— Wysłucham go zaraz — rzekł Daniel — niech zaczeka na me wezwanie... ale najprzód majster.
W tejże chwili wrócił komisarz w towarzystwie wspólnika Roberta.
Pan Savanne, który bywał często w fabryce, znał go z widzenia i z nazwiska.
— Pan jesteś Klaudyusz Grivot — rzekł do niego — majster w warsztatach mechanicznych Ryszarda Verniere.
Klaudyusz, jak wiemy, zbyt wiele przedsięwziął ostrożności, ażeby nie być pewnym, przynajmniej jak sądził, swej bezkarności.
Nie mógł się jednak obronić pewnemu niepokojowi, stawając przed urzędnikiem.
Aktor był to niezwykłej miary.
Postawa jego była arcydziełem sztuki.
Na twarzy niepodobna było dojrzeć niczego innego po nad głęboką boleść.
— Tak, panie sędzio — odpowiedział.
— Wiem — podchwycił Daniel — żeś pan posiadał całe zaufanie pryncypała.
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/262
Ta strona została przepisana.