Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/309

Ta strona została przepisana.

W pokoju, gdzie leżała chora panowała prawie zupełna ciemność; z polecenia doktora, podniesiono na chwilę rolety.
Ciało rannej leżało jakby bez życia.
Pani Sollier oddychała jeszcze, ale tak słabo, jak gdyby oddech lada chwila miał zagasnąć.
— I sądzi pan doktór, że po operacyi będzie zdrowa? — zapytał Daniel Savanne.
— Jest wielkie prawdopodobieństwo, ale znowu lękam się wielce, czy nie oślepnie.
Sędzia podziękował chirurgowi za uprzejme przyjęcie i wsiadł do dorożki.
— Ślepa! — rozmyślał w drodze, jadąc do sądu. — Biedna kobieta! biedna ofiara. Zresztą ślepota nie przeszkodzi jej ani pamiętać, ani mówić! Trzeba mi teraz czekać na jej wyzdrowienie, ażeby mieć wiadomości, chyba, iż przyjdzie mi z pomocą traf, ten wielki współpracownik sprawiedliwości!..
Na podwórzu fabrycznem wszystko już było gotowe do usunięcia zgliszczy.
Robotnicy znajdowali się zebrani.
Klaudyusz Grivot i Prieur powitali ukłonem przybyłych urzędników.
Kasyer podał sędziemu tygodniową listę płacy, przygotowaną z jego polecenia.
Pan Savanne wszedł do pokoju odźwiernej i, zgodnie z obietnicą, uczynioną dnia poprzedniego, przelał na ręce Prieura sumę, potrzebną do wypłaty.
Kasyer oddalił się.