— Muszę zmienić papiery na drobniejszą monetę, ażeby wam, moje dzieci wypłacić, co na każdego przypada — rzekł do robotników, pokazując im banknoty, które trzymał w ręce. — Dziś po południu o piątej zbierzecie się wszyscy u matki Aubin. To wam nie zrobi różnicy, ponieważ przedsiębiorca zamówił was wszystkich do usuwania zgliszczy.
∗
∗ ∗ |
Około godziny dziewiątej zrana doktór Arnauld przyszedł do młodej chorej.
Henryk i Matylda oczekiwali wizyty doktora z łatwą do zrozumienia niecierpliwością.
Ten był trochę zdziwiony, że sen, jaki wywołał, jeszcze nie ustał.
Zbadał stan chorej i zadał kilka pytań Henrykowi, wiedząc, że odbył poważne studya lekarskie.
Następnie doktór zapisał receptę i oddalił się.
Henryk posłał służącego do apteki i sam, odebrawszy od niego lekarstwo, wszedł do pokoju chorej.
W tejże chwili lekki dreszcz wstrząsnął uśpioną.
Ręce jej, bezwładne od wielu godzin, podniosły się zwolna.
Powieki się poruszyły i głębokie westchnienie wydarło się z piersi.
— Przychodzi do siebie — szepnęła Małgorzata do ucha kuzynowi, a twarz jego ogarnęła nagła bladość.
— Tak — odpowiedział głosem zdławionym.
Alina otworzyła oczy.