Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/367

Ta strona została przepisana.

Odpowiedział:
— Dwudziestego dziewiątego grudnia.
— A powróciłeś do Paryża?
— Pierwszego stycznia i wsiadłem do pociągu, który mnie przywiózł tutaj wczoraj wieczorem.
— Kłamiesz! — wykrzyknęła drżącym głosem pani Verniere.
Robert skoczył.
— Ja! ja kłamię? — powtórzył z uniesieniem. — Strzeż się, co mówisz?
— Mówię, że kłamiesz! — podchwyciła Aurelia. — Przybywszy do Paryża 28 stycznia wieczorem, stanąłeś w hotelu Nowym, gdzie pozostałeś do 1 stycznia, włącznie i stołowałeś się tam bez przerwy. Zatem nie jeździłeś wcale do Londynu.
— To nieprawda!
— To prawda. A o oto dowód!..
Aurelia rozwinęła szybko rachunek hotelowy. Podsunęła go przed oczy mężowi, dodając:
— Na co te kłamstwa?..
Po raz pierwszy od początku badania tego Robert zrozumiał, że musi być związek bezpośredni między pytaniami Aurelii i śmiercią jego brata.
— Bądź cobądź należało postępować jak najostrożniej i najostrożniej odpowiadać.
— Jaka jest pobudka mego kłamstwa, bo istotnie skłamałem? — podchwycił. — Pobudka jest bardzo prosta!.. Pytania twoje mnie rozdrażniały. Chciałem je odrazu przerwać w jakibądź sposób i wymyśliłem tę podróż!..