iwny... fundusze, pochodzące z kasy mego brata, z których połowa do ciebie należy, pozostaną nietknięte..
Robert przerwał.
Garson przyniósł pierwsze danie.
Skoro tylko opuścił gabinet, bratobójca podchwycił:
— Kiedy sędzia śledczy Daniel Savanne — bo myśl ta pochodzi od niego — zaproponował w interesie mej synowicy odbudowanie fabryki, na której czele pozwoliłyby mi stanąć moje specyalne uzdolnienia, odpowiedziałem: Dla urzeczywistnienia pańskiej myśli, która zresztą wydaje mi się wyborną, potrzeba byłoby pieniędzy, dużo pieniędzy, a ja ich nie mam...
— Zatem — spytał Grivot — zkąd będą pieniądze?
— Zjawił się ktoś taki, co daje wkłady.
— Może pan Savanne?
— Nie.
— Któż więc?
— Nie zgadłbyś nigdy... więc ci odrazu powiem. Moja żona!
— Pani Verniere?
— Tak... Oddaje do mego rozporządzenia sześćset tysięcy franków...
— Ona!.. taka szczodra!..
Wtedy Robert opowiedział swemu wspólnikowi, jakie w żonie jego podejrzenia obudził rachunek z hotelu Nowego, przez zapomnienie pozostawiony na oczach pani Verniere, jak zręcznie zdołał udowodnić swoje alibi, przekonać ją o swej niewinności i natomiast natchnąć ją żalem za niesłuszne posądzenie, — jak w jej głowie powstało nagle pragnienie zaopiekowania się Aliną, jego synowicą,
Strona:PL X de Montépin Bratobójca.djvu/447
Ta strona została przepisana.