Strona:PL Z Krasiński Listy (Lwów) 3.djvu/117

Ta strona została skorygowana.





I.


Do Kajetana Koźmiana.


Warszawa, d. 23 Marca, 1844 r.


Przyznaję prawdą całą: zrazu z uprzedzeniem, dalej z zajęciem, później z rosnącem uwielbieniem, wreszcie z miłością słuchałem i czytałem Czarnieckiego. Bo miłość, to stosunek ducha do piękności, a Czarniecki pięknym jest. Oto ogół wrażenia. Teraz jeżeli pozwolisz, łaskawy panie, wspomnę o niektórych szczegółach, i całość ukochawszy, dlatego właśnie że ją kocham, drobnostkom pewnym, ją nadwyrężającym, opierać się będę. Ani myślę sprzeciwiać się zdaniu czcigodnego pana, że w naszej rzeczypospolitej, rzymska i chrześciańska cnota, rzymskie i chrześciańskie wyobrażenia harmonijnie się zespoliły. Oryginalność nawet charakteru polskiego wyniknęła z zawarcia w sobie, zgodnego i niewymuszonego, dwóch tych różnorodnych światów, ku pojednaniu i zespoleniu których, dopiero teraz reszta europejskiego świata dąży! Ale racz uważać, że każdy Polak, ni sztucznie, ni matematycznie, dodając jeden do drugiego, te dwa pierwiastki w sobie mieścił, ale żywotnie! Był jako Rzymianin, był jako chrześcianin, ale nadewszystko był Polakiem, tak, że w nim rozdzielić się nie dadzą te składowe