Strona:PL Z Krasiński Listy (Lwów) 3.djvu/88

Ta strona została przepisana.

nie zależy na miąższości formy, którą idea przybiera, ale na doskonałości stosunku, zachowanego między tą formą a ideą — na harmonii.
2o. Są czasy, są luki, że tak powiem, w tym ogromnym lesie dziejów ludzkich, do których doszedłszy niesposób iść dalej, trzeba stanąć i uważnie patrzeć na okolicę widną przez te luki: inaczej nie pojmiesz gdzie jesteś, i jak dalej iść, nie będziesz wiedział. Czekać jest czasem ogromnem działaniem; bo gdybyś nie czekał, potknąłbyś się na pierwszem lepszem mrowisku, i milion mrówek, ciebie, obalonego, oblazłoby i zginąłbyś może od mrówek. Patrząc na człowieka co stoi i wzrok ma wbity nibyto w próżnią przestrzeni, łatwo sąd o nim wydać, łatwo go potępić, łatwo go nazwać nicością, wyrzec, że świętszemby było, gdyby jeden kartofel zasadził, lub jedną jabłoń cywilizowaną na dzikiej zaszczepił jabłoni. Nieraz sąd taki słuszny, zasłużony; jednak czasem zdarza się że i nie, bo wszystko zdarza się na tym zdarzeń świecie. Anioł stróż jeden wie tylko, co podczas tego zadumania w wnętrzu piersi ludzkich się dzieje i przetwarza: ile tam rośnie ziół ukrytych, ile tam przelatuje stąd myśli, ile tam może warownych wznosi się szańców? Dusza kiedy rośnie, nie może się roztapiać w szerz na zewnątrz: najprzód trzeba by się stała, by wyrosła! Dajże tej biednej wygnance, daj jej czasu trochę, nie gnaj ją w pole, nie zaprzęgaj jej do pługa, nie chciej by skrzydłem ujęła lemiesz lub gwoździe brony i skrzydłem orała, na to są ręce: ale trzeba by twarde, grube z pod skrzydeł wyrosły, wypadły z pod skrzydeł. Matką ramienia jest skrzydło: ramię później jak syn podpiera matkę swoją, ale to później, później dopiero. Czas właśnie tem jest, co stawia jedne fakta