Ta strona została uwierzytelniona.
Mój Boże!
Żona artysty (obudziwszy się).
To już i dzień biały!
Nie spisz?... Mój mężu rozpal ze dwie szczapki,
I przystaw wodę w ten garnuszek mały,
Bo muszę dziecku przygotować papki.
Artysta (zatrzymując się na chwilę przed obrazem).
Moja bogini!
Starszy syn artysty (wyskakuje z łóżka i przybiega boso).
Może pomódz tacie?
To przynieś drzewa lub wiórków, co macie.
Ktoś do drzwi stuka, zobaczno tam Franio!
To ten pan, ojcze, z tą otyłą panią!
Artysta (stawiając ów ohydny portret na stalugach).