Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/129

Ta strona została przepisana.

Skryją w młodości szatę zieloną? —
Gdy w górze, po pod niebem wiszące,
Z łez zimy oschłe, jaskrawe słońce,
Jednem spojrzeniem, całej przestrzeni
Śle bujne życie, więź swych promieni,
Co, jakby w chmurę padając mglistą,
Po stepie ścielą tęczę kwiecistą.
Jeśliś to widział?... skłoń dumne czoło
Przed Tym, co w cudów zamknął cię koło.
Tu, wietrzny, zmienny rój anemonów,
Gnie się zręcznością dworskich ukłonów;
Irys, ozdobny modnym turbanem
Pogląda z góry, jakby był hanem
Drobnych koniczyn, co w mnogim tłumie
Pełznąc, podniosłéj hołdują dumie.
Zalotna róża, w więzielu pęta
Jakby w zazdrosny harem zamknięta,
Z pod czujnej straży wabi z uboczy
Astrów, bławatów gwieździste oczy;
A kampanule szmerem swych dzwonków
Brzmią nad kolebką dziatwy skowronków.
Tam!... co się z łona stepów wynurza?...
Nie, wzrok nie myli!... błęknite wzgórza,
Odłam to niebios?... czy wróżka która
Wzrokiem urzekła fale jeziora,
Że choć wiatr marszczy powierzchnie sine,
Z wyżyn się nie śmią stoczyć w równinę!...
To niezabudki! kwiatek pamięci
Próżno dłoń twoją ku sobie nęci;
Myśl z nich tysiące wieńców uplata,