Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/148

Ta strona została przepisana.

Więc, u stóp moich czarne drzemią lasy,
Daléj — jak wstęgi osrebrzone wody,
W łożysku, jasnem z piasków i kamieni
Śród łąk nadbrzeżnych wiją się zieleni;
Na środku — Bałcharz,[1] błękitny jak oko,
Rzęsą trzcin ciemnych obrosły szeroko;
Daléj już... piasków ruchomych przestworza,
W zapadających tle niebios — niknące,
Gdzie śród grobowej ciszy, przez bezdroża,
Ognistym śladem posuwa się słońce.

XIII.

Teraz, mój Duchu! przyodziej się pióry,
I jak gołąbek z arki wypuszczony
Leć wyżéj... wyżéj ku niebu... nad chmury,
Nad Himmalaje — aż tam, zawieszony
Spojrz nad ląd Azyi, olbrzymiej przyrody
Kolebkę ludów, ognisko ich wiary;
Gdzie góry niebios sięgają; gdzie wody
Wielkie, jak morza, — a pustyń obszary,
Jak droga mleczna, co z brzega do brzega
Środek tych krain szeroko zalega.
Tam — z jednéj strony, nad stepów przestworza,
I daléj — aż nad północy tundrami,[2]
Niby rac tysiąc, borealna zorza
Rubinowemi pali się iskrami. —
Po drugiej stronie ogromnéj pustyni,
Kraj słońca, — lato nigdy nie ustaje,
Owoc wciąż źreje; — drzew palmowych gaje,
Jak rzędy kolumn korynckiej świątyni

  1. Tundry są to rozległe przestrzenie błotniste nad brzegami lodowatego oceanu, na których tylko mech rośnie: jako ostatni ślad wegetacyi w stronach stałego lądu, najdalej posuniętych ku biegunowi.
  2. Społeczność indyjska dzieli się na kasty, których początek wywodzą Brahmini od samego Boga Brahmy w ten sposób, że Brahmini powstali z jego głowy, wojownicy z ramion, rolnicy i kupcy z żołądka, a rzemieślnicy z nóg. Cztery strony góry Su-meru rzucając blask różnokolorowy, odpowiadają każdy właściwej sobie kaście; biały, brahmińskiej, czerwony: wojennej, żółty: kupieckiej i rolniczej, błękitny: rzemieślniczej. Co się nie da podciągnąć pod jednę z tych kast, jest „parją“, to jest wyrzutkiem społeczeństwa. Każdy członek kasty może stać się parją, skoro zaniedbywa obowiązków religijnych, używa potraw zakazanych, lub ma związki i stosunki z parjasami... Miliony takich nieszczęśliwych, wegetuje w Indyach, najpodlejsze prowadząc życie; prawa ludzkie i boskie Indostanu odrzuciły ich na wieki — nawet po śmierci dla parjasa nie ma pociechy religijnej.