Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/157

Ta strona została przepisana.

Zdartą skórą, na miejsce czapraka,
Okrył swego rannego rumaka.
Czyn ten — obiegł przestrzenie stepowe,
W ustach ludu wzrósł w kształty olbrzymie,
A gdzie tylko ognisko koczowe
Rozniecono, — gdzie jurta Kirgiza
Odpoczęła, — tam sławiono imię
Bohatera, pogromcy tygrysa.

IV.

Takim był Kodar — dopóki był młody;
Mąż wielki, chociaż syn dzikiej przyrody,
Jej tchnieniem owian, nawykł od powicia,
Do walk, do trudów, do czynnego życia.
Krąg mu rodzinny był ciasny — za mały
Dla wrzących chęci, co się z piersi rwały
Jak ptaki z gniazda, dla których nasytu
Brakło i stepów i niebios błękitu;
Świat go czarowny wabił i porywał,
W kwiecisty eden, gdzie mu ukazywał
Promienną sławę;... jednego promienia
Pragnął młodzieniec, — bo to była chwila,
Myśli — co wszystko rada w czyn zamienia;
Woli — przed którą wszystko się uchyla.

Inny dziś Kodar, — cichy i spokojny,
Syt sławy — młodszym zostawił chęć wojny;
Wiek męzki, nie mógł ducha w nim ostudzić,
Osłabić ręki, — ale nad zdobycze
Przeniósł — pasterskie życie koczownicze,