Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/190

Ta strona została przepisana.

Wietrzył... bo się w lot przejąć spodziewał
Choć pyłek dymu ognisk koczowych...
Nic!... tylko zapach kwiatów stepowych
Mgłą balsamiczną w krąg go owiewał.


∗                              ∗

Cóż to?... czyż on się zląkł kiedy grozy?
Wszak jeszcze małem będąc chłopięciem
Nieraz wędrowne rzucał obozy,
Za obłąkanem gonić źrebięciem,
Lub zbierać w tabun rozpierzchłe trzody;
Wtenczas się uczył przenosić głody.
Wtenczas, za płochą ścigając sarną,
Gdy spotkał chmurę gromową, czarną,
Wtenczas... z odkrytą piersią i głową,
Oślep się rzucał w burzę stepową.
A teraz — kiedy w pustynie wrócił,
I ledwie życia zaczął kosztować,
Miałżeby podle tych ścian żałować,
Które, z radością taką porzucił?...
Nie!... na kurhanie stojąc zaklękłym,
Poglądał w chmury okiem niezlękłem;
I na swym koniu czekał spokojny
Jak gdyby tylko hasła do wojny.


∗                              ∗

W ciemne obłoki kryło się słońce,
Ostatni promień złocił ich końce,
W chmur się szczeliny zakradał, wciskał,
Ich szczerby ognił, w otworach błyskał;