Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/25

Ta strona została przepisana.

Że żadna miłość nie zdołała pożyć
Mojego serca — że, zakute zbroją
Tyś pierwsza Ilho umiała otworzyć,
Tyś ogrzać mogła niewinnością swoją;
I że ta miłość pójdzie ze mną wszędzie,
I jak jest pierwszą, tak ostatnią będzie.

LI.

„Snów nie pamiętam... O! niech cię nie trwożą!
Nie cień, nie imię żadnej miłośnicy,
A chyba usta co z młodu się włożą,
Senne, nuciły hymn Boga-Rodzicy.
O! poznasz kiedyś Rodzicielkę Bożą,
I ty, hołd oddasz przeczystej dziewicy,
Gdy do tajemnic wejrzysz naszej wiary;
A wtenczas wspomnisz, coć ojciec rzekł stary.“

LII.

„O! oświeć proszę, oświeć mnie,“ — błagała.
Jam jej tłómaczył, w co wierzym, co święcim,
Co jest Bóg prawy — a ona słuchała
Z taką pokorą i z takiem zajęciem,
Że mi aniołem modlącym się zdała.
Ach! czy pościgła wszystko swem pojęciem?...
Koń, rączo bieżał, przebywał gęstwinę,
I z lasów zchodził w głęboką dolinę.

LIII.

Przed nami widok odsłonił się mglisty
Jak gdyby rąbkiem błękitnym odziany.