Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/261

Ta strona została przepisana.

stąd wyjechać bez dozwolenia naszej królowej, jesteś bowiem w miejscu zaczarowanem, w miejscu bez wnijścia i wyjścia.
— Kto jest wasza królowa i gdzie ona? — zapytał Antar, wiadomością tą jeszcze bardziej zdumiony.
— Imię jej Giul-nazar, — odpowiedzieli słudzy; — ona jest Peri, z rodu dobrych geniuszów.
— Prowadźcie mnie do niej! — rzekł Antar. Chcę z nią mówić i twarz jej zobaczyć.
— To niepodobna — odrzekli słudzy. — Piękność jej twarzy jest tak błyszcząca, że mogłaby cię zamroczyć i na zawsze wzroku pozbawić. Możesz być do niej dopuszczony, lecz nie inaczej, tylko z koniecznemi do tego ostrożnościami; a naprzód w łaźni być ci potrzeba.
Tak więc, mimo całą zapalczywość swą, mimo niepohamowaną zuchwałość stepowego rycerza, Antar został posłuszny ich żądaniu. Czuł nad sobą władzę jakiejś niewidomej siły, która odejmując mu wolę, serce spokojnością napełniała.
Eunuchy zaprowadzili go do łaźni, zbudowanej z białego marmuru, z jaspisowemi kolumnami i złotą kopułą, gdzie dwanaście młodych ślicznych niewolnic przeznaczonych było na jego usługi. Stamtąd przeszedł do wspaniałego pokoju, rzęsisto świecącego ogniem brylantów, ściany i pułap okrywających; pyszna szkarłatna zasłona przedzielała go na dwie połowy. Wszyscy wchodzący z pokorą uderzyli przed nią czołem i nikt nie śmiał plecami