Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/275

Ta strona została przepisana.

Rebiewa, że trucizna, pozostawiona w duszy od jednej słodyczy, użyciem tylko drugiej wyleczoną być może. Trzy ich tylko w naturze, wszystkie inne są sztuczne i wymagają osobnych natężeń umysłowego usposobienia, aby mogły być pojęte. Pierwsza więc z tych słodyczy przyrodzonych, jak ci to mówiłam, to słodycz zemsty, którą poznałeś i doświadczyłeś; druga, to słodycz panowania nad podobnemi sobie istotami; trzecia...
— Ja chcę doświadczyć tej drugiej słodyczy! — przerwał z zapałem Beduin: — przekonany jestem, że ona mnie uleczy.
— A więc jej doświadczysz — rzekła niewidzialna władczyni Tedmoru. — Poruczam cię opiece Allacha.
— Niechaj utwierdzi twoje panowanie! — odpowiedział bohater.
Zniknęła znów brylantowa komnata ze szkarłatną zasłoną, i Antar oddalił się w pustynię...
Po kilku latach jeździec na gniadym koniu raz jeszcze zjawił się w okolicach Tedmoru. Krążył długo dokoła rozwalin, jak gdyby nie śmiał wstąpić w ten krąg zaczarowany. Postać jego zdawała się być jeszcze smutniejszą, niż pierwej. Zatrzymał się u złomu kolumny, myślał długo... wreszcie ruszył z miejsca i szybko zniknął między wzniosłemi kupami rumowisk i kamieni. Odtąd już nie widziano go w pustyni; w brylantowym tylko pałacu królowej Tedmoru rozlegały się głosy: