Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/279

Ta strona została przepisana.

abyś raczyła uleczyć duszę moją. Cierpię, nie do uwierzenia! Słodycz panowania zrodziła we mnie mdłość śmiertelną, która mnie męczy, dławi i zabija. Jednakże ciągle jeszcze pragnę panować, rządzić, rozkazywać i rozporządzać losem bliźnich moich; nie mogę żyć bez władcy i porzucając ją, zdaje mi się, żem nierozsądnie wyrzekł się razem powietrza, wody i słońca.
— Cierpisz naturalnem następstwem tej słodyczy — rzekła Peri z po za szkarłatnej zasłony. — Obowiązana dla ciebie wdzięcznością, pragnę jak najserdeczniej uleczyć twoją duszę, lecz ty wiesz, synu Rebiewa, że jad, wyciśniony w serce z jednej słodyczy, tylko użyciem drugiej zniszczonym być może. Ty dwóch już kosztowałeś — czy się odważysz kosztować i trzeciej? Lecz uprzedzam, że ta trzecia słodycz, silniejsza jeszcze bardziej niż tamte, i czarująca, zostawia również po sobie straszną, nieprzecierpianą gorycz; a co ważniejsza, że ta gorycz, gdy raz zatruje duszę, już nigdy i niczem osłodzić jej niepodobna.
— Na wszystko się odważam! — Zawołał Antar. — Napróżno pragnąłem doświadczyć pierwszej, i lepiej mi podobno było cale życie pozostawać nieszczęśliwym, jakim byłem w młodości, nie znając ani jednej z przeznaczonych nam losem słodyczy; lecz kiedy otrułem się pierwszą, chcę ich doświadczyć do ostatniej. Niech trup mój, napojony jadem wszystkich słodyczy naszego życia, niepogrzebiony, walając się w pustyni, stanie