Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/292

Ta strona została przepisana.

Przy ognisku: potulna i cicha,
Jak ów fjołek, co w trawce oddycha;
Lecz niech w stepie dosiędzie rumaka,
Z orłem, chartem, puści się po fali
Traw szumiących... by polować ptaka,
Zgonić zwierza, co pomknął się w dali;
Dziwny ogień żarzy się w jej łonie,
Co z ócz tryska... i na licu płonie;
Że rozpoznasz w stepowej dziewczynie,
Krew Sułtańską, co w jej żyłach płynie.
Ale miłość — jak każdy dar nieba,
Aby posiąść: zdobyć ją potrzeba.

6.

Tam, na wschodzie, są góry olbrzymie
Ciemnym lasem porosły ich boki,
Wyżej skały, a ich szczyt wysoki
W śniegach wiecznych i w lecie i w zimie.
Do gór środka, jest przejście tajemne,
Przez parowy głębokie i ciemne.
Wąska ścieżka, którą dzikie kozy
Wydeptały, pędząc przez wąwozy,
Gdy je spłoszą wilki lub niedźwiedzie,
Pełna trudów, w ten górski świat wiedzie.
Nad huczącym w przepaściach potokiem,
Przez drzew gęstwy, przez skał rozpadliny
Piąć się trzeba — aż tam... gdzie przed okiem
Błysną fale śród wielkiej doliny.
Allach! Akbar! — krzykniesz od zachwytu,
Gdy w krąg ujrzysz otchłanie błękitu.