Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/319

Ta strona została przepisana.

kawek, srok, gawronów, wróbli i innego ptastwa, i obsiadła orła na około, wprawdzie w dosyć przyzwoitem oddaleniu, — gromada ta ruszała się, chodziła, podskakiwała: kracząc, sczebiocząc, nigdy jednak zanadto się nie przybliżając. Orzeł siedział spokojnie, przypatrując się tym ewolucyom ptaszej gawiedzi; — jeżeli podleciał i przesiadł się na inne miejsce, cała gromada pociągnęła za nim, aby go znów otoczyć jak poprzednio; dopiero gdy lot obrał w wyższe powietrzne przestrzenie, gromada ptaków odprowadziwszy go do pewnej wysokości, powracała na ziemię i rozpierzchała się tak bez śladu, jak niewiadomo skąd się poprzednio zebrała.